Pierwszy pełny sezon torowy masters za nami

Łódzkie kolarstwo przeszło wiele cykli w swojej historii. Prawie trzydzieści lat temu narodził się tu nowy trend. Panowie po czterdziestym roku życia z przeszłością kolarską wrócili do jazdy na rowerze. Zachęcili też swoich mniej doświadczonych kolegów i tak mniej więcej wyglądały początki ruchu, który dziś obserwujemy jako kolarstwo masters. Wtedy zawodnicy mówili na swoich starszych kolegów oldboye. Temu ściganiu do dziś towarzyszą dwie cechy: fanatyzm (nazywany również maniactwem) i umiłowanie szosy.

Od stu lat Łódź jest równocześnie najważniejszym ośrodkiem kolarstwa torowego w kraju. Zawodnicy z naszego miasta do dnia dzisiejszego są reprezentantami kadry narodowej i medalistami mistrzostw świata i Europy. Mimo tych tradycji, byli zawodnicy nigdy nie stworzyli grupy, która kultywowałaby tradycję jazdy na torze po zakończeniu kariery sportowej. Aż do teraz.

Kończący się właśnie sezon można uznać za przełomowy w rozwoju kolarstwa torowego w naszym mieście. Wszelkie wysiłki, które zostały podjęte w dwóch poprzednich latach w końcu przyniosły efekty. A te, okazały się lepsze od zamierzonych.

M2

Zacząć należy od Prezesa Okręgowego Związku Kolarskiego, Arkadiusza Jałowskiego, który zaktywizował tor Klubu Sportowego Społem i zorganizował na nim szereg zawodów, z Mistrzostwami Polski włącznie. To najważniejszy człowiek w całym ruchu i najważniejsze wydarzenie kończącego się sezonu.

Kolejną osobą jest Marcin Rosłaniec, animator Łódzkiego Towarzystwa Cyklistów i trener szkółki torowej, dzięki któremu wielu chętnych ma możliwość jeżdżenia na torze, zdobywania umiejętności i ścigania się w zawodach.

Nie można zapomnieć o licznej grupie entuzjastów ścigania, dzięki którym łodzianie zdobyli mnóstwo medali w tym roku z Adamem Marciniakiem, Krzysztofem Wolskim, Łukaszem Bolonkiem, Dominikiem Pawłowskim i Kazimierzem Dubasem na czele.

M3

I tu dochodzimy do sedna ruchu, jakim jest kolarstwo torowe masters. Zaczęliśmy się organizować dwa lata temu. Jest nas niewielu. Specyfika ścigania wymaga rozwagi, ostrożności, ale również odwagi i cwaniactwa kolarskiego zupełnie innego niż podczas wyścigów szosowych. Dzięki temu wspieramy się, szanujemy i osiągnęliśmy ze wszystkich rodzajów kolarstwa w tym roku najwięcej. Liczba zdobytych medali i pucharów, ale również atmosfera podczas zawodów są na wiele wyższym poziomie niż to, co wypracowali nasi koledzy na szosie i w kolarstwie górskim.

Życzę wszystkim, aby to wyjątkowe osiągnięcie nie zostało zaprzepaszczone, a wtedy przyszłość okaże się tylko lepsza.

Wszystkie zdjęcia są autorstwa Łukasza Bolonka.

Maciek Kowalczyk