Donosy ze zgrupki. Calpe 2015.
Miałem coś napisać, ale zamiast tego przytoczę autentyczną korespondencję ze zgrupki. Pocztówki w bonusie. Uwaga! Wpis zawiera dużą ilość mnie na zdjęciach!
„Kochani, dzisiaj było pięknie.
Słońce, pogoda, wszystko cacy. Pojechaliśmy na kawkę do Morairy, na słynny kolarski murek. Siedzieliśmy tam z półtorej godziny, aż w końcu każdy pojechał w swoją stronę. Część do domu, część na Cumbre del Sol, na którym z Roromem już byliśmy, a część gdzie oczy poniosą. Ja należę do tych ostatnich, więc jak zwykle spotkało mnie to co najlepsze. Bryknąłem się do Xabii, żeby zobaczyć czy przejazd do Denii przez Parc Naturel del Montgo jest wart zachodu. Powiem tylko, że jest wart. Odbicie na szczycie w kierunku Cap de Sant Antoni to jedna z lepszych decyzji ever. Później fajny zjazd i niesamowity port w Denii, z jachtami wartości wielu milionów euro, wspaniałe stare miasto, uliczki z kawiarniami, zamek… no miód.
Postanowiłem nie wracać tą samą drogą, zatem obrałem kierunek na trasę 332, czyli lokalną alternatywę dla płatnej autostrady. Pomysł okazał się być słaby z kilku powodów: jechałem sam, pod wiatr i nie było widoczków. Za to zatrzymałem się w przydrożnej spelunie, żywcem przeniesionej z lat 70tych. W środku 7 lokalsów, wszyscy najebani w trupa. Jedyny który mógł jeszcze chodzić grał właśnie na automatach. Wypiłem colę i pojechałem dalej zmagać się z nachalnym wietrzyskiem. Byłem już na skraju rzygnięcia z nudów, gdy najechali mnie jacyś owłosieni angole. Ola, ola, haj gajs, no i siedzę sobie wesoło na kole. Co za ulga! Chłopaki z nietkniętym zarostem na nogach chyba się trochę spięli moją obecnością (no ba, miałem na sobie koszulkę Giro d’Italia!), więc po 3 kilometrach zostało nas już dwóch. Wtedy pomyślałem, że trzepok-lider jest niemiły, bo urwał swoich kolegów, więc dałem mu zmianę-killera i pojechałem w swoją stronę. Na pożegnanie tylko machnął ręką, a może pokazał faka, kto wie…
W domciu czekali na mnie współlokatorzy. Roro smutny bo za mną tęsknił, Heniu wesoły bo mógł mi podgrzać pierogi ze sklepu, a Grzesiu pobudzony, bo miał komu opowiedzieć jak bardzo boli go gardło.
Tak właśnie minęła na sobota. Roro jutro jedzie moją dzisiajszą trasą, więc pewnie zweryfikuje wieści. Ja natomiast po cichutku planuję epik rajd XXL…”
Na skróty: Sobota z listuSierra de Bernia + odnogiCol de Rates + 2.0Cumbre del SolPuerto de TudonsAwaria + pomocPozostałe
Sobota z listu
Sierra de Bernia + odnogi
Col de Rates + 2.0
Cumbre del Sol
Puerto de Tudons
Awaria + pomoc
[youtube id=”n7WOqG2ZQsQ”]
Pozostałe
PS. Serdecznie dziękuję Michałowi Ciesielskiemu ze sklepu rowerowego MC Sport [klik] za udostępnienie na potrzeby zgrupowania wysokiej jakości odżywek i energetyków marki ZipVit [klik]
Tekst i zdjęcia: Łukasz Pawlak/Emu-Studio.pl