Podsumowanie sezonu torowego
Kończący się właśnie rok był rewelacyjny dla kolarzy torowych z Łodzi i okolic.
Ściganie zaczęło się od wiosny i cyklu wtorków kolarskich. Było to bardzo dobre przetarcie przed punktem kulminacyjnym, które pokazało nam poziom kolegów z innych miast. Taka mobilizacja dobrze wpłynęła na nasze środowisko, bo grupa osób skupionych na wyścigach torowych zaczęła bardzo mocno rosnąć. Wiedzieliśmy z kim rywalizujemy i jakie elementy wymagają pracy, aby osiągnąć sukces. Maj poświęciliśmy na treningi specjalistyczne i pełni optymizmu przystąpiliśmy do najważniejszej imprezy w roku. A tak przy najmniej nam się wtedy wydawało.
Rozgromiliśmy Mistrzostwa Polski w prawie każdej kategorii wiekowej. W tych młodszych mieliśmy zazwyczaj komplet medali, a tylko czasem ktoś nie od nas odebrał miejsce na podium. W zasadzie wygraliśmy wszystko od konkurencji sprinterskich, przez wyścigi wspólne aż po rywalizacje drużynową. Kolarstwo w Łodzi od zawsze było związane z torem i powrót do tradycji udał się kapitalnie.
Fantastyczny wynik Mistrzostw natchnął niektórych z nas na pomysł, aby sięgnąć po więcej. Głównym motorem naszej ekipy jest Adam Marciniak, nasz złoty sprinter i zawodnik klasy światowej, jak się później okazało. Adam zakończył Mistrzostwa Polski z czterema złotymi medalami. Kilka tygodni później dorzucił dwa kolejne tytuły Mistrza Polski w wyścigach tandemów.
Wtedy dowiedzieliśmy się, że sześć koszulek z orzełkiem na piersi zdobytych w jednym roku to nie koniec jego ambicji. Adam zorganizował wyjazd na Mistrzostwa Świata UCI do Manchesteru. Dołączyli do niego koledzy z drużyny Krzysztof Wolski i Łukasz Bolonek. Również wielokrotni Mistrzowie Polski z tego roku i lat poprzednich.
Ściganie na swoim podwórku, a Mistrzostwa Świata UCI to dwa zupełnie odrębne poziomy, a nasi koledzy jechali tam po raz pierwszy. Celem był start w sprincie olimpijskim. Chłopaki walczyli z całą masą przeciwności. Zaczynając od ograniczonego budżetu, przez kompletowanie sprzętu, po organizację treningów w trakcie chłodnego i deszczowego okresu aż po brak doświadczenia w ściganiu z najlepszymi.
Wspierani przez kolegów i przyjaciół dopięli swego i dostali się do finału. Zajęli czwarte miejsce ustępując ekipom, których jedynie wiek różni od grup zawodowych, które oglądamy w telewizji. Po drodze rozgromili kilku faworytów do medali. Za wybitną postawę i hart ducha należą im się ogromne brawa. Osobny uścisk dłoni dla Adama, bez wizji którego, nie mielibyśmy pierwszego historii finału UCI dla polskich mastersów.
Ostatnie dwa lata to okres reaktywacji kolarstwa torowego. Widzę co raz większą liczbę osób gotowych pędzić po owalu na rowerze, który nie hamuje. Pojawiło się kilka nowych talentów, którzy robią ogromne postępy i w przyszłym roku będą kandydatami do medali. Inne miasta zaczynają organizować wyścigi torowe, których poziom rośnie z roku na rok.
Bardzo mnie to cieszy, bo tor to esencja ścigania, a reprezentanci Łodzi i okolic znów są najmocniejszą ekipą w kraju.