Festive 150, czyli jak nie pyknąć 500.
Festive Festive i po Festive. W zeszłym roku były kilometry, rekordy, bomby, wyróżniane zdjęcia itd. Krótko mówiąc udało się pięknie. W tym też było super. Z małą różnicą – nikt nie pyknął 500 (a może się mylę?). Więc dlaczego było super? Może właśnie dlatego! Pogoda nie dopisała jak rok temu, więc prawie każdy sobie po prostu odpuścił. Zaowocowało to tym, że spędziliśmy dużo czasu na totalnym luzie, najpierw grzejąc rowery w lesie i na szosach, później grzejąc ciała izotonikami czy jakoś tak. Na potwierdzenie mamy zdjęcia. Miłego oglądania. Dajcie znać, jak Wam poszło. Peace!
Wycieczka #1 – 20.12.2014.

Plan był taki, żeby na każdej górce cyknąć fotkę. Jak wiadomo plan planem, a zatrzymać grupę nie jest łatwo…
Wycieczka #2 – 21.12.2014.
Wycieczka #3 – 25.12.2014.
Wycieczka #4 – 27.12.2014.
Wycieczka #5 – 03.01.2015.

W nowym roku jeździło się ciężej, a i nas trochę nogi swędziały. Pewnie dlatego skończyliśmy w czterech 🙂
Wycieczka #6 – 04.01.2015.
Wycieczka #7 – 06.01.2015.
W moim przypadku była to pierwsza przygoda z Festive500. Zainspirowany Waszymi zeszłorocznymi relacjami (http://cyklomaniacy.pl/rapha-festive500-ang-pyknij-500/) postanowiłem w tym roku podjąć wyzwanie. Przed rozpoczęciem pytanie jakie najbardziej mnie nurtowało to przede wszystkim czy przejadę, jak będzie wyglądała moja kondycja oraz samopoczucie podczas całej zabawy i …
• Tak przejechałem ! W sumie 508km (http://www.strava.com/athletes/4639998) przy zróżnicowanych warunkach pogodowych oraz porze dnia. Była jazda w deszczu, przy konkretnym mrozie i wietrze, a na koniec również z opadami śniegu.
• Kondycja – tutaj z każdym dniem czułem tendencje spadkową, niskie temperatury swoje zrobiły, dodatkowa energia na ogrzanie była potrzebna
• Samopoczucie – wielki zapał na początku, chwila zwątpienia na półmetku, satysfakcja po osiągnięciu 500
Dzień 1 (24.12) – 102km. Rozpocząłem o wręcz barbarzyńskiej godzinie tzn. 2.40 rano tylko dlatego aby mieć cały dzień dla rodziny (taki był warunek :)). Godzina wymusiła, że jeździłem po Łodzi częściowo po ścieżkach na strasznie nudnej trasie tzn. pętle wokół parku Zdrowie. Celem nie była ciekawa trasa tylko dystans 😉
Dni świąteczne (25-26) pauzowałem, całe święta w gronie rodziny
Dzień 2 (27.12) – 95km. Tutaj miałem najniższą temperaturę gdzie odczuwalna doszła do -14. Po zakończonej jeździe musiałem czymś się rozgrzać, grzaniec szybko postawił mnie na nogi.
Dzień 3 (28.12) –110km. To ten dzień w którym miałem największy kryzys i zacząłem się zastanawiać czy kolejnego dnia nie odpuścić.
Dzień 4 (29.12) – 65km. Tutaj najbardziej wiało. Kręcąc w samotności momentami było ciekawie.
Dzień 5 (30.12) – 79km. To kolejny dzień kiedy rozpocząłem wcześniej (4 rano) i kolejny dzień gdzie temperatura dała się we znaki (odczuwalna -10).
Dzień 6 (31) –57km . Finalna jazda w lekkim śniegu. Jechało się bardzo przyjemnie, pewnie głównie dlatego, że to był dzień triumfu :).
Festive500 zmobilizował mnie do większego wysiłku w okresie świątecznym, zweryfikował siłę wytrwania i było to dla mnie bardzo udane zamknięcie roku 2014. W przyszłym roku Festive500 będę chciał przejechać w większej grupie pozytywnie zakręconych.
Paweł