Majowe inspiracje
Ostatnie trzy weekendy spędziłem na różnych wyścigach. Ścigałem się z bardzo ciekawymi ludźmi. Jazda w peletonie z ekipą Cyklomaniaków, z chłopakami w Włókniarza, z zawodnikami Bonor Wolmax z Ozorkowa i całą resztą, którą miałem okazję spotkać przypomniały mi, jak to fajnie jest w życiu zrobić coś nowego, coś innego i jakie to może okazać się ciekawe, inspirujące i dające radość.
Podczas tej serii kolarskich przygód zaliczyłem lodowaty chłód i piekący upał. Wycofałem się z jednego wyścigu, bo złapałem gumę, a na innym dojechałem do mety w odjeździe. Znów poczułem, jak to jest pomagać koledze z drużyny i przeszkadzać rywalom. Na kryterium cały czas analizowałem układ zakrętów szukając optymalnego ustawienia przed każdym z nich. Zajechałem pewnie komuś drogę i sam poczułem czyjąś kierownicę na swoim udzie. Mimo całej tej walki, taktyki, umawiania się na sojusze i prób pognębienia przeciwników zwróciłem uwagę na jedno: na niewiarygodną życzliwość wszystkich, z którym się ścigałem. Zarówno w trakcie, jak i po wyścigach wszyscy byliśmy dla siebie bardzo mili. Dziękowaliśmy sobie za współpracę i gratulowaliśmy sukcesów. Potrafiliśmy docenić umiejętności i formę naszych rywali. I to właśnie sprawiło, że te weekendy były takie świetne.
W niedzielę nie mogłem ścigać się na Kalonce, pojechałem rano pod aptekę. Nie czułem tam tej samej atmosfery, którą tak chłonąłem na wyścigach. Było jak co niedzielę pod apteką. Nihil novi. Dziesięć osób ciągnęło grupę, sześćdziesiąt oszczędzało siły na finisz. Wśród tych dziesięciu było co najmniej jedenaście opinii o tym, jak się powinno jeździć. Brzydkie słowa pojawiały się częściej niż przydrożne słupki. Po powrocie do domu nie było mi tak wesoło, jak po wyścigu.
Szukajmy tego, co w rowerze najpiękniejsze. A są to ludzie, rowery, trasy i wszystko co się z nimi łączy. Bierzmy udział w lokalnych wyścigach, bo kolarstwo zawsze opierało się na wsparciu lokalnych społeczności. Bez tego zostanie nam tylko apteka, kasztany, Rzgowska, czy każde inne miejsce rutynowych spotkań a tam nihil novi.
Wielkie podziękowania dla wszystkich, z którymi miałem przyjemność ścigać się ostatnio. Było magicznie.
POPIERAM słowa w opisie.Jacek z kat.P