Mistrzostwa Strykowskiej 2014 – relacja
Start honorowy spod Apteki, ruszyliśmy nieśpiesznie w kierunku skrętu na Dobrą. Klakson z wozu pilota i startujemy! Rozpoczyna się gonitwa po zakrętach, walka na łokcie, dohamowania i rozkręcanie zupełnie jak na prawdziwym pro-wyścigu, wszystko na dużej prędkości. Po serii skokenów zawiązuje się dwuosobowa ucieczka w składzie Daniel „Specu” Sumara oraz Jarek „Ziółek” Ziółkowski. Duet szybko wypracował około 40 sekund przewagi, w grupie następowały kolejne ataki. Szczególnie aktywni byli Marek Bogusiak, Kuba Szałapski, przedstawiciel Gatta Grzegorz Turkiewicz oraz Paweł Chałaśkiewicz, którzy co chwilę inicjowali próby przeskoku do prowadzących. Mniej więcej w połowie dystansu przewaga stopniała do około 15 sekund, samotnie zaatakował Marek Bogusiak za którym pogonili Emil Stańczykowski i Jędrzej. Wykorzystując wiadukt udało mi się do nich doskoczyć i po krótkim zamieszaniu razem z Jędrzejem pogoniliśmy za „Specializedem” i „Ziółkiem”, po czym zawiązaliśmy współpracę w czteroosobowej ucieczce. Na odcinku w którym zawiązała się akcja (5km) od wiaduktu do ostrego zakrętu ( 180 stopni ) uzyskaliśmy średnią 49.5 km/h! Od tego momentu zaczęło się przeciąganie liny. Przewaga nie większa niż 15 sekund, cały czas czuliśmy oddech peletonu na plecach, dokuczał czołowy wiatr – momentami było bardzo ciężko. Długie zmiany dawał Ziółek, Jędrzej starał się cały czas podkręcać tempo, współpraca układała się wzorcowo. Na około 15km następuje wybuch. Ziółkowi strzela guma a ja uświadamiam sobie, że w trójkę będzie naprawdę ciężko dojechać przy panujących warunkach. Na szczęście około 8km do mety peleton znikł z pola widzenia, ale nie zwalnialiśmy, wręcz przeciwnie każdy dawał z siebie maksimum. Końcówkę „pod tory” wjeżdżaliśmy już „na oparach”. Pierwszy linię mety przekroczył największy fighter tegorocznego Łódzkiego Grand Slam czyli Daniel „Specu-Specialized”, który podejmował próby odjazdu w trzech odsłonach naszej Łódzkiej zabawy – do trzech razy sztuka!!
Reasumując:
– runda świetna! Ścigancka, rantowa, dająca pole do popisu dla każdego + wymagająca końcówka.
– podziękowania dla kumpli z odjazdu, było super, każdy dźgał najlepiej jak potrafił.
– wzorowe zabezpieczenie przez pilota ( Łukasz „fotoman” vel Szaman ) i kolegów poruszających się na rowerach.
– After jak zwykle wyborowy!
– Super atmosfera w najlepszym Maniackim wydaniu!
– Serwis FOTO powered by Czarek Kowalski, fotki świetne.
Tekst: Olson
Foto: Czarek Kowalski
Pomijając kontuzję, kac nie pozwolił mi się pojawić (oczywiście jako kibic;p). Gratulacje dla zwycięzców …i dla fotoreporterów i dla kierowców;)