przedświąteczna robota – sobota i niedziela
Ahoj Rzgowska! Pozdrawiamy z północy Łodzi. My tez jeździmy, i też jesteśmy brudni (czyli PRO). 🙂
Na skróty:Sobota Niedziela
Sobota
Dzisiaj zaczęliśmy klasycznie jak w soboty, czyli na naszym skwerku. Pogoda była obiecująca, pewnie dlatego zjawiło się aż 9 osób, w tym Ewa dla której osobne słowa uznania za godną postawę podczas zimowych treningów. Kurs na Kaloryfer, zgarnięcie reszty chętnych i w drogę. Po drodze jeszcze chwilka na dojazd spóźnionych i w 15 osób rozpoczęliśmy przedświąteczny weekend. W lesie Łagiewnickim pierwsza porcja maseczki błotnej na twarz, ale obyło się bez tragedii. Kiedy wyjechaliśmy na pola, okazało się, że słońce wykonało swoją robotę i osuszyło otwarte przestrzenie. Kręciliśmy trochę po polach, lasach i wioskach. Te ostatnie, zwłaszcza jedna z nich, przywitały nas niezbyt łaskawie. Akurat kiedy rozmawialiśmy o nowej kamerze Ciesiela, przed koła wybiegł nam samobójczy szwadron kur pod dowództwem niedorobionego koguta! Pieprzony drób wywołał zamieszanie w grupie, Michał przyhamował i właśnie wtedy okazało się, że jedziemy po niewidzialnym lodzie. Dalej było trochę jak w „Rzepce” Tuwima: Ciesiel na glebę, ja na Ciesiela, na mnie Jacuś, na Jacusia Piotrek. W sumie poza otarciami nic się nie stało, największym nieszczęściem był fakt że Michał chwilkę wcześniej wyłączył actioncama bo stwierdził, że nudy.
Z przewrotki wyciągnęliśmy jedyną słuszną nauczkę – jechaliśmy za wolno, a gdybyśmy jechali szybko pewnie nic by się nie stało. Tak też zrobiliśmy, wszyscy zdecydowanie się ożywili, no i dalej sami już wiecie. Do tego doszły konkretne ilości błota. Ja odpadłem kawał drogi przed Strykowską. Nie czas i nie pora na takie wygłupy 😉
Jutro też jeździmy, tym razem na celowniku jest Malinka. Zapraszamy!
Niedziela
Znów słońce, znów ślisko, znów błoto. To w telegraficznym skrócie. Było nas znacznie więcej, ok. 30 maniaków. Krzysiek chyba w obawie przed tłokiem podkręcił już po starcie z Kaloryfera i dalsze zmagania można określić jednym słowem – sieczka. Świtek na zmianę z Ziółkiem chcieli nas wykończyć i chyba im się udało. Dawno tak się nie ujechałem. Ale i tak było fajnie! Błoto takie jak wczoraj x3. Chciałem zrobić więcej zdjęć ale nie miałem siły wyprzedzać 🙂
Jest PRO – twarze należycie ubłocone. Widać, że Krzysiek się wyjechał na treningu 😉
Dziś niewidzialny lód zbierał żniwo. Na Hyundai’u też kraksa. Ja również zaliczyłem glebę w Rydzynkach.