Torowe Mistrzostwa Polski Masters i Cyklosport 2017

Trzecie Mistrzostwa Polski Masters i Cyklosport w kolarstwie torowym za nami.


Imprezę zorganizował Łódzki Okręgowy Związek Kolarski, na czele którego stoi Prezes Arkadiusz Jałowski wspierany przez sędziego i konferansjera, Krzysztofa Karasiewicza z małżonką, Joanną. Zawody odbyły się na torze łódzkiego Klubu Sportowego Społem, przy ulicy Północnej.Ekipa organizatorów kolejny raz stanęła na wysokości zadania, zapewniając piękną pogodę, pełną obsługę techniczną i wyjątkową atmosferę.

Zawodnicy stawili się licznie. Wszyscy przygotowani i pełni ducha rywalizacji. Ta ostatnia pokazała, że torowe ściganie to bardzo poważna sprawa, bo średnie wyścigów wspólnych zbliżyły się do pięćdziesięciu kilometrów na godzinę, obroty zeszły kilka ząbków niżej, a wszystko to działo się przy bardzo mocnym wietrze na torze, który obiektywnie najszybszy nie jest.


Z naszych kolegów nie zawiódł Adam Marciniak. Nasz mistrz trzeci rok z rzędu okazał się królem sprintu. Adam poprowadził też swoich kolegów do trzeciego zwycięstwa w sprincie olimpijskim. Niektórzy mówią, że ich dominacja stała się wręcz nudna. Ja kibicuję Adamowi, Krzyśkowi i Łukaszowi, bo planują walczyć w październiku o medal mistrzostw świata w Los Angeles. Rok temu zajęli czwarte miejsce.

Koledzy z drużyny Adama stawali na podium wielokrotnie. Brawa należą się Łukaszowi Bolonkowi, który zdobył srebrny medal w sprincie i został Mistrzem Polski na jeden kilometr gromiąc rywali czasem, który wykręcił. Łukasz pokazuje, że stał się bardzo wszechstronnym zawodnikiem dorzucając brąz w wyścigu drużynowym na trzy kilometry i meldując się na piątej pozycji w huraganowym scratchu. Wielu z was zna Łukasza z piorunujących finiszów na weekendowych rundach. Teraz już wiecie, że ta moc i szybkość to lata torowej praktyki.


Cztery pierwsze miejsca zgarnął ulubieniec łódzkiej publiczności, Kazimierz Dubas. Kazimierza często można spotkać na weekendowych rundach, ściga się na każdych zawodach torowych w Łodzi, a na co dzień jest adwokatem, który na rozprawy dojeżdża… oczywiście rowerem. Wielkie brawa za ten wyjątkowy wynik.


Niespodziankę sprawił nasz kolega ze Społem, Cezary Jędrasik. Czarek od wielu lat mieszka w Norwegii, gdzie mimo pogody trenuje na szosie (Norwegowie nie mają u siebie toru). Hart ducha i ciała dały mu dwa tytuły Mistrza Polski. Pierwszy złoty medal zdobył w wyścigu eliminacyjnym, a drugi w drużynie na trzy kilometry. To była największa niespodzianka zawodów.

We wszystkich kategoriach poziom podniósł bardziej, niż mogliśmy się tego spodziewać. Widać to po średnich prędkościach, czasach przejazdów, technice jazdy, sprzęcie, strojach, a nawet specjalizacjach. Nastąpiła też spora rotacja i niewielu mistrzom z lat poprzednich udało się obronić swoje tytuły. To wszystko bardzo dobrze rokuje na przyszłość. W ujęciu krajowym mamy grupę mastersów gotowych walczyć. W ujęciu międzynarodowym możemy spokojnie ścigać się na świecie i walczyć o podium. Czasy, które wykręcamy w Łodzi (czytaj: na betonie, walcząc z wiatrem, na płaskim torze) dają medale na ME i MŚ. A wyścig scratch M20 i M30 to był najszybszy wyścig mastersów w Polsce w historii. Tak ściga się elita.

Organizatorom należą się podziękowania. Liczymy na to, że za rok znów się spotkamy w Łodzi i znów będziemy bili rekordy walcząc o medale.
Maciek Kowalczyk