Memoriał Sławka Rubina 2016 plakat

VI Memoriał Sławka Rubina – Tuszyn 06.VIII.2016 (update)

Zapraszamy na IV etap cyklu wyścigów szosowych Kross Road Tour 2016 do Tuszyna, który odbędzie się 6 sierpnia. Będziemy ścigać się na dwóch dystansach – pro oraz ½ pro. Runda zawiera w sobie głównie odcinki szybkie, wymagające użycia najcięższego przełożenia. Jest naszpikowana nakładającymi się na siebie wieloma interwałowymi odcinkami. Trasa częściowo prowadzi przez tereny otwarte, co przy średnim nasileniu wiatru, może stworzyć konieczność jazdy na rantach.

Dystanse
1/2 PRO – 67 km (3 rundy)
PRO – 111 km ( 5 rund)

godziny startu:
1/2 PRO 11.00
PRO 13.10

Dodatkowa informacja dla osób zainteresowanych punktacją w Challenge’u Masters. Punkty będą przydzielane zawodnikom za starty według następującego podziału:

1) kategorie CM 20, M30, M40, M50 – start na dystansie 110 km

2) kategorie M60 oraz K OPEN – start na dystansie 67 km

3) kategorie M70 oraz M80 – dystans 44 km UWAGA! start razem z 1/2 PRO

Etap w Tuszynie będzie jednocześnie Memoriałem Sławomira Rubina, polskiego kolarza torowego i szosowego. Mistrza i reprezentanta Polski.

Tak o Sławku Rubinie pisze jego syn Sebastian, także kolarz, który kultywuje pamięć o swoim ojcu:

Rower był dla niego częścią niezbywalnej wolności, niezależności. Dawał mu konieczną swobodę i przestrzeń. Był też wyśmienitym schronieniem i azylem. Dlatego towarzyszył mu przez całe życie. Jako kilkunastoletni chłopak z ulicy Zielonej zaczynał startować w wyścigach dla niestowarzyszonych. Szybko zauważył go trener Mieczysław Ulik, którego wkład w sportowy rozwój Sławka, był nie do przecenienia. To on wprowadził go w tajniki kolarstwa torowego. To on uformował go jako zawodnika. Ukoronowaniem ich współpracy było powołanie Sławka do torowej kadry polski na Olimpiadę w Meksyku (1968 r.). To co tak dobrze funkcjonowało zostało przerwane, nagłą, ciężką chorobą Pana Ulika. Wiele razy Tato wspominał mi, iż stracił wówczas przewodnika i sportowego mentora. Sam nie mógł zdecydować się do końca, czy zostawić tor i przerzucić się na szosę. Stał na rozdrożu. Nie przeszkodziło mu to jednak wygrać w roku poolimpijskim etapu na Tour de Pologne. Dzięki torowemu „wykręceniu”, potrafił być bardzo szybki na finiszowych końcówkach. Wygrał prestiżowy wyścig Łódź-Warszawa, kryterium Dziennika Łódzkiego. Z Pawłem Kaczorowskim stworzyli jeden z najlepszych duetów w torowym madisonie (zwanym u nas potocznie „amerykanem”), zdobywając mistrzostwa Polski. Po zakończeniu kariery, na kilka lat wziął rozbrat z rowerem. W 1988 r., jeden z jego bliskich kolegów – Józio Staroń – namówił go na wyjazd na Mistrzostwa Świata Masters do St. Johann in Tirol. Pierwszy start, bez przygotowania, musiał zakończyć się w jeden sposób. Wycofanie się z wyścigu, skutecznie podrażniło sportową ambicję i porządnie zmobilizowało Sławka, który zaczął trenować na nowo. Na przestrzeni lat w wir trenowania i startów wciągnął swoich starych kolegów, choćby; Wojtka Kowalskiego, Krzysia Sujkę, Jurka Bylickiego, czy też Zbyszka Szałapskiego. Zaczął propagować imprezę w St. Johann in Tirol, na tyle skutecznie, że wyjazdy te nabrały nie tylko sportowego, ale i wyśmienitego towarzyskiego smaku.

Z lekkim niepokojem muszę przyznać, iż nie jestem w stanie zliczyć ilość zdobytych trofeów. Z tych najważniejszych, obok Mistrzostw Polski warto przypomnieć o zdobyciu tytułu Mistrza Europy oraz zwycięstwo w Pucharze Świata w St. Johann in Tirol. Paradoksalnie, mimo tak wspaniałych osiągnięć, wynik nie był dla Taty najważniejszy. Oczywiście jak każdy sportowiec chciał wygrywać, ale równie ważnym co triumf, był dla niego styl w jakim się go osiągało.

Trasa

Tegoroczna runda VI Memoriału Sławomira Rubina została częściowo zmodyfikowana (wydłużona o 5 kilometrów w stosunku od poprzedniczki) i liczy obecnie 27, 5 kilometra. Różnica wzniesień (według pomiaru GPS) na jednej rundzie wynosi 136m. Ma tradycyjnie umiejscowiony start oraz metę, to jest przy domu Sławka. Na początek czeka na zawodników lekka ”zmarszczka” (średnio 1,5% przez 1 km). Dalej bardzo szybki odcinek do miejscowości Dylew – tu trzeba będzie „włożyć ośkę”, bo na liczniku bez problemu pojawi się prędkość powyżej 50 km/h. Po skręcie w prawo druga „zmarszczka” (średnio 1% przez 1,5 km), z dwoma następującymi po sobie zakrętami lewo, prawo skutecznie „uprzykrzając życie” zawodnikom. Następnie odcinek 6 km, który będzie częściowo prowadziło nowymi drogami. Świetna nawierzchnia i teren z tendencją spadkową z pewnością zaowocują dużą szybkością, a przez to koniecznością „włożenia obrotu”. To także najlepszy moment do uzupełnienia wody i jedzenia. Tym bardziej, że następnie czeka na uczestników „nowość” – mała, krótka „hopka”, zwaną przez miejscowych „Świniarnią” (średnie nachylenie 3%, przez 500 metrów). Z pewnością mocno „wejdzie w nogi”. Chwila popuszczenia i wjeżdżamy do Redocin. Przez około 4 kilometry teren, który można nazwać „fałszywe płaskie”. Noga napięta, cały czas rower trzeba napędzać, a prędkość powyżej 40 km/h trudno utrzymać. W Jutroszewie skręcamy w lewo, zaczynając sekwencję 5 „hopek”. Pierwszy z nich liczy jeden kilometr długości o średnim nachyleniu 1,6%. Po czym za moment „poprawka” 600 metrów ze średnim nachyleniem 1,2%. Chwila popuszczenia i krótkie „uderzenie” 300 metrów z nachyleniem 2,7%. Kilkanaście sekund zjazdu i następna „hopka” (700 metrów, średnie nachylenie 2%). Około minuty odpoczynku i kończący sekwencję odcinek długości 300 metrów, ze średnim nachyleniem 1,4%. Od tego miejsca mamy do mety 4 kilometry. Z czego szybki ponad kilometrowy fragment w lesie. Po nim jeszcze jedna, króciutka „zmarszczka” licząca 300 metrów ze średnim nachyleniem 1,5%. Później kilkaset metrów łagodnych – ostatni moment na „złapanie oddechu”. Dalej skręt w lewo, lekko wnoszący teren i mamy ostatni kilometr. Jeszcze tylko skręt w lewo i mamy finałową „prostą”. Ostatnie 500 metrów solidnie „trzyma”, przez co finisz jest wymagający.
Podsumowując runda zawiera w sobie zarówno odcinki szybkie, wymagające użycia najcięższego przełożenia. Wówczas wyzwaniem będzie wytrzymanie bardzo wysokich szybkości. Jak i również, „naszpikowana” jest nakładającym się na siebie „hopkami”, które skutecznie „zakwaszają” nogę. Ich ilość oraz powtarzalność powoduje, iż w tejże części wysiłek ma charakter interwałowy. Finisz nie należy do najszybszych, jest wymagający ze względu na wznoszący, 200 metrowy fragment umiejscowiony między 500 a 300 metrów do mety. Przez co szansę mają nie tylko „rasowi” sprinterzy. Dodać trzeba, iż trasa częściowo prowadzi przez tereny „otwarte”. Co choćby przy średnim nasileniu wiatru, może stworzyć warunki „rantowe”.

Zapisy

Krok 1 – zgłoszenie do Cyklopedii

Aby zapisać się na zawody szosowe Kross Road Tour zarejestruj się w Cyklopedii, wprowadzając tam swoje dane. Nie musisz tego robić, jeśli masz już konto.

Krok 2 – dokonanie Opłaty

Opłatę startową wykonaj przelewem bankowym wpisując w tytule
imię i nazwisko,nazwę edycji maratonu oraz dystans na jakim chcesz wystartować
(rodzaje opłat, numer konta)
lub
zrób to po prostu w dniu imprezy w Biurze Zawodów.

Krok 3 – potwierdzenie udziału

W dniu maratonu zgłoś się z potwierdzeniem wpłaty do Biura Zawodów,
gdzie otrzymasz swój numer startowy.
Tam też pozostaw podpisane oświadczenie:
pełnoletni (pdf, docx), niepełnoletni (pdf, doc)

* Przed każdymi zawodami musisz odebrać czip za kaucją,
który należy zwrócić zaraz po przekroczeniu mety.

DO ZOBACZENIA NA TRASIE:)

W przypadku wątpliwości wszelkie informacje uzyskasz pod adresem:

biuro@roadtour.pl

Możesz również do nas zadzwonić, jesteśmy pod telefonem
od poniedziałku do piątku w godz. 8.00-16.00,

numer telefonu 533 005 212

Materiał ze strony organizatora: http://www.roadtour.pl/