Tymczasem w Województwie…
… wciąż jeździmy. Ostatni weekend definitywnie zakończył przedłużoną, ciepłą, świąteczną labę. Sobota była jeszcze znośna, 2st. powyżej zera to nie jest szczyt marzeń, ale nie oszukujmy się – jak na połowę stycznia nasze przebiegi są niebotyczne! W niedzielę zima jednak w końcu pokazała pazurki. I to jak!
Sobota
Pogoda była jeszcze w miarę łaskawa. Rano dużo mgły i temperatura powyżej zera, a to oznacza jedno – widoczki! Pod Kasztanami zebrała się spora ekipa, w lesie było bagno, więc w mieszanym składzie szosowo-terenowym ruszyliśmy porozciągać nogi na rundach między Zgierzem i Strykowem. Za miastem czekała na nas prawdziwa wizualna uczta, wiedziałem już że znów będę miał trening sprinterski, czyli fotka i gonienie grupy. Poniżej efekty treningu:
Niedziela
Przywitała nas niezłym zonkiem. Ewidentnie pogoda dla najtwardszych zawodników! Poniżej dowody na to, że nie wszyscy boją się zimna, wiatru, deszczu ze śniegiem i niewidzialnego, czarnego lodowiska. Szacunek!
Maciej Kałużyński. Było koszmarnie ślisko, zdarzało się, że asfalt zmieniał się w lodowisko i nie było rady – trzeba było prowadzić rower 🙂
Pozdrowienia dla wszystkich którzy dali radę w ten weekend!