Gdy w sobotę 1 października wygodnie, z poziomu kanapy, oglądałem kolarzy finiszujących w Bergamo w „wyścigu spadających liści”, wiedziałem, że jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to nazajutrz o podobnej porze będę podjeżdżał na Pradziada (czes. Praděd) położonego w północno-wschodnich Czechach.